piątek, 4 listopada 2016

Istota ludzka, jako byt odrębny



Wrocław, 23.09.2016 r.
Istota ludzka, jako byt odrębny
Na wstępie chcę powiedzieć to, co często powtarzam, że rzeczywistość jest wielowarstwowa, wielowymiarowa i rozgrywa się na różnych poziomach świadomości, które są równie ważne, a także, że wszelka aktywność ma swoją wewnętrzną logikę i jest ze sobą powiązana. W związku z tym, wszystko w tym świecie jest w ciągłej aktywności, jest energią, która dzięki nieograniczonemu zróżnicowaniu znajduje się w nieustającym ruchu. Fakt ten implikuje głęboki sens w traktowaniu każdego człowieka, jako byt odrębny.
Przyjęcie postawy , a właściwie stanie się w sposób naturalny „istotą oświeconą”, to proces, który polega na zrozumieniu i zaakceptowaniu siebie, a także uwolnieniu się od oczekiwań własnych jak i zewnętrznych.
Co to znaczy?
W postaci, w jakiej człowiek znajduje się przed osiągnięciem tego stanu, jego osobowość była kształtowana na wszystkich możliwych płaszczyznach i jest wektorem pomiędzy cechami indywidualnymi, a tymi, które wbudował, wdrukował w nią, przy bardziej lub mniej świadomej zgodzie, świat zewnętrzny. Dlatego tak trudno zaakceptować siebie. Przyczyny tkwią we wzorcach postępowania, sposobach przeżywania i uzewnętrzniania uczuć, jak i formach komunikowania się, które zostały zaszczepione i zaakceptowane, bo dają poczucie więzi z innymi ludźmi, grupą, środowiskiem, ale nie są cechami własnymi, ponieważ te kształtują się w procesie samorozwoju.
 Aby móc zaakceptować w pełni siebie, niezbędne jest uwolnienie się z tego, co nie jest cechą wykształconą przez doświadczenie własne i odbiera tym samym osobistą, niepowtarzalną tożsamość. Przypatrując się wnikliwie sobie, próbując zrozumieć, ogólnie mówiąc, dlaczego to lub tamto ma miejsce w relacjach ze środowiskiem, otoczeniem, do czego jest potrzebne, czemu może służyć w skali całego życia, itd., można przejść przez proces transformacji. W trakcie obserwacji rodzą się pytania, a w ślad za nimi odpowiedzi i im bardziej mają one charakter dociekliwy i nie zadowala je pojawiająca się po drodze podpowiedź, dochodzi się do korzeni, źródeł postaw, które po odsłonięciu jawią się jako zbędne i wtedy następuje samoistnie ich unicestwienie, po prostu odpadają.
Prawdziwa przemiana niemożliwa jest, kiedy podejmuje się walkę z samym sobą, zakazując lub nakazując cokolwiek sobie. Jak mówi stare powiedzenie: gwałt (na własnej naturze) gwałtem się odciska.
Proces samorozwoju inicjuje uważność i wnikliwość obserwacji tego co na zewnątrz i wewnątrz siebie. Przedstawia się on w pięciostopniowej skali.
ETAP PIERWSZY – to zrozumienie i zauważanie dwoistości, a także wszystkich stanów pośrednich natury rzeczy, zjawisk i wynikających stąd wzorców rozumienia i postępowania.
ETAP DRUGI – to rodzące się pytania „dlaczego…”(magiczne słowo), które można zadawać zarówno do treści, docierających do nas, jak i naszej reakcji na nie. Dotyczy zdarzeń fizycznych jak i tych ze sfery psychicznej i duchowej. Pytania te pojawiają się na początku po fakcie, od czasu do czasu, z czasem coraz częściej, aż w końcu zaczynają wnikać w przestrzeń trwania faktu, zdarzenia, tym samym umożliwiając modelowanie jego przebiegu. Wygląda to tak, jakby był nie jeden człowiek, a ich dwoje. Pierwszy bezpośrednio uczestniczący, a drugi z boku, obserwujący i wpływający na reakcje pierwszego.
ETAP TRZECI – to pytanie „dlaczego…” do odpowiedzi na wcześniejsze pytanie „dlaczego…” – tzw. wnikanie coraz głębiej w istotę powiązań, zależności i wpływów wzajemnych.
ETAP CZWARTY – to rozważania przy wielu (podpowiedziach, jako przestrzeń otwarta, bez konkretnej odpowiedzi, tzw. stan w zawieszeniu.
ETAP PIĄTY –  to widzenie świadomością każdego pojedynczego szczegółu osadzonego w całości, w ciszy umysłu, to widzenie w trakcie trwania faktu, tzn. bycia tu i teraz. Według mojego rozumienia, stan ten nazywam „oświeceniem”.
Przy pełnej akceptacji siebie następuje uwolnienie od wyobrażeń, uwarunkowań i pragnień, które służą budowaniu strategii uczestnictwa w życiu, a cała uwaga zostaje skupiona na byciu w tym momencie, co znaczy, że widzi się uważnie i wnikliwie siebie i bezpośrednie otoczenie. Dodam, że uważność i wnikliwość nie zakłóca spontanicznej, emocjonalnej relacji pomiędzy ludźmi, a wręcz przeciwnie ubogaca ją dodatkowo, o przestrzeń pojawiającą się między zdarzeniem, jako emocja i ekspresja. Motorem działania jest przepływ energii wynikający z różnorodności bytów akceptujących siebie na wzajem.
Dlatego, w moim odczuciu, gloryfikowanie pojęcia „ego” , z którego w procesie rozwoju duchowego trzeba się uwolnić, jest niewłaściwe, stwarza zagrożenie unifikacji, a tym samym stagnacji w aktywności indywidualnej-twórczej, która jest nadrzędna w tym świecie.
Trzeba nauczyć się, nie jakąś metodą, a poprzez dogłębne zrozumienie różnorodności, jaka cechuje ten świat i ludzi, przyjmować i akceptować każdego człowieka, z uwzględnieniem jego odmienności. Kiedy jesteśmy w stanie w pełni akceptować siebie, takimi jakimi jesteśmy, bez żadnych odwzorowań, nie ma już wtedy takich odczuć jak lęk, czy zagrożenie. W Źródle jesteśmy jednym, ale tu na Ziemi, właśnie różnorodność jest inspiracją, by kształtować relacje na coraz wyższych poziomach świadomości i jakości życia. Różnorodność pojęta nie jako izolacja, odgradzanie się, a przeciwnie, jako odkrywanie nowych form komunikacji i siebie na wzajem. Nie chodzi przecież o to, byśmy powtarzali te same słowa, gesty, byśmy maszerowali w jednym pochodzie, z tym samym hasłem na ustach, tym bardziej, że jest to tylko przejaw „zewnętrzności” dający wrażenie jednomyślności, a taka nie istnieje w tym świecie. 
Tradycja, kultura, wychowanie, uwarunkowania społeczne, bazujące na wadze autorytetów i wartościach już wypracowanych w procesie rozwoju ludzkości na przestrzeni wieków, wyhamowują indywidualny rozwój człowieka, wdrukowując w niego lęk przed odrębnością. Nie rzecz jednak w tym by je odrzucać, a raczej posiąść zdolność, obudzić predyspozycje umożliwiające wykraczanie poza ich obręb. Korzystając z zasobów mieszczących się w kanonie, w sposób wybiórczy, można potraktować je jako etap przejściowy do zupełnie nowych jakości i form.
Poważnym problemem w dzisiejszych czasach są oferowane w sposób autorytatywny obietnice rozwiązania problemów egzystencjalnych i sprzedaż wartości niepewnej jakości, często ubranych tylko w piękne słowa. Drugim czynnikiem powodującym zagubienie i dezorientację jest przerost informacji napływającej z całego świata, w odniesieniu do relacji  bezpośrednich, z najbliższym otoczeniem.
Kolejny problem, to nieumiejętność odnajdywania się w rzeczywistości realnej i brak determinacji w jej wyzwaniach. Niedorastanie do możliwości kształtowania jej w sposób harmonijny, rodzi ucieczkę w inne światy, w których trudno mieć pewność, na ile istnieją faktycznie, a na ile są wynikiem projekcji umysłu. Takie życie jest rozdwojeniem pomiędzy stanem umysłu, a realizmem opartym na naturalnych zmysłach, w które wyposażony został każdy człowiek. Dlatego uważam, że wszystko to, co wynika z projekcji umysłu jest iluzją. Na tej kanwie powstało i nadal powstaje wiele obrazów opisujących tzw. inne światy, które są ucieczką w nie i stwarzają perspektywę, że kiedyś, po przejściu do nich, będzie można osiągnąć pełną szczęśliwość.
Trudno jest akceptować różnorodność u drugiego człowieka. Z drugiej strony, każdy chce żyć w wolności samostanowienia o sobie. Nową jakością jest różnorodność pojęta nie jako rywalizacja, bo przy dogłębnej znajomości i akceptacji siebie, ona nie występuje, a jako inspiracja do własnej aktywności, rozwoju i twórczej ekspresji w komunikacji z drugim człowiekiem.
Człowiek jest bytem niepowtarzalnym. Tak mu to zostało dane. Na tej właśnie płaszczyźnie wraz ze wzrostem świadomości, zrodzi się nowy świat.
Komunikacja międzyludzka w powiązaniu ze światem przyrody, jest nadrzędna wobec wszelkiej aktywności.
Prawdziwe, autentyczne działanie twórcze staje się możliwe, kiedy człowiek osiąga świadomość siebie, jako byt niepowtarzalny. Dzięki temu, jego aktywność zaczyna opierać się na inspiracji wzajemnej w obu kierunkach i kształtuje nowe wartości. Wtedy też nadchodzi moment uświadomienia sobie przyzwyczajeń, nawyków, wdrukowanych programów postępowania i zostaje zainicjowany proces uwalniania się od nich.
Na te, jak i inne pytania każdy człowiek musi odpowiedzieć sobie sam. Jedno jest pewne, nikt za niego nie odbędzie drogi przez życie, a jeżeli zdecyduje się pójść czyjąś, może kiedyś tego gorzko żałować. Gotowe wzorce niosą w sobie wiele niebezpieczeństw, bo nie ma na planie ziemskim wiedzy uniwersalnej i jednego dla wszystkich rozwiązania. Jeżeli ktoś tak mówi, to mówi nieprawdę.
Ale istnieje możliwość wspólnego poszukiwania, wolnego od autorytetów i wzorców, traktując siebie nawzajem jako równych sobie. Droga taka jest wyzwaniem, by nie budując wyobrażeń, nie spiesząc się, w zespole, kształtować nową rzeczywistość i jednocześnie być w pełni sobą. Na tym polega różnica pomiędzy samorozwojem w izolacji, a współuczestnictwem z innymi ludźmi. Jedyne co jest potrzebne, to wewnętrzne przebudzenie.
Dokąd ona prowadzi?
To niewiadoma. To przygoda, w której wchodząc po szczeblach świadomości wyżej i wyżej, powoli zaczyna się widzieć i rozumieć coraz głębiej, cały stworzony świat spójny w sobie, nieograniczony i zróżnicowany, pełen dynamiki wewnętrznej. Idąc dalej, doświadczając w sposób bezpośredni, będzie można prawdopodobnie dotrzeć do predyspozycji energetycznych, które drzemią w każdym człowieku. Zaczną się one przejawiać w sposób naturalny, nie jako demonstracja, czy robienie czegokolwiek na pokaz, instrumentalnie. Pojawią się jako nowe możliwości, kiedy będą potrzebne, nie z racji intelektu, a z potrzeby chwili, stanu świadomości Źródła.
 L W