Droszków, 13.05.2012
W Twoim domu było zawsze cicho, ale dzisiaj ta cisza jest jeszcze cichsza. Nie ma Cię. Migoczą tylko płomyki świec i snuje siwa smużka dymu z kadzidełka. Zagrałem Tobie, jak Włodkowi, na flecie i harmonijce, wydobyłem kilka dźwięków… i odczytałem poemat Thomasa Eliota Popielec. Zamilkłem…, wpatrzyłem w migocące na stole ogniki.
Jacku, czy nadszedł to już ten czas, by iść dalej, kiedy tu w Droszkowie wiosna jęła się budzić…
Dotarł do mych uszu śpiew ptaków za oknem, spojrzałem przez nie, a za nim zewsząd młoda zieloność…
Dlaczego teraz, w takim momencie…, nie rozumiem.
Niedoczekanie, że przyjdziesz za chwilę, dłuższą czy krótszą. Tak bywało. Pojawiałeś się nagle, po cichutku, pełen osobliwości, tajemniczy, nigdy nie odgadniony do końca. Lekko pochylony, przyjaźnie otwarty, witałeś każdego, kto wstępował w Twoje progi. Przemawiała przez Ciebie łagodność i otwartość, a mimo to Twój wzrok przeszywał przybysza. Widziałem to, czułem. Słuchałeś i milczałeś. Kiedy już miałeś coś powiedzieć, to umiałeś przemówić tak, by być zrozumianym.
Wiem jak głęboka była Twoja mądrość, która z jednej strony dotykała finezyjnych zakamarków kultury, sztuki i nauki i innych dziedzin współczesnego świata, a z drugiej ocierała głęboko o wartości metafizyczne, o spostrzeżenia wyniesione z wnikliwej i czujnej obserwacji wszystkiego co było wokół. Ale to nie tylko to, dzisiaj dopiero to sobie uświadamiam, tak czuję, byłeś przybyszem z daleka, może gdzieś z konstelacji gwiezdnych, który tu w Droszkowie zatrzymał się na chwilę, na krótką chwilę, by teraz pójść dalej, gdzie, tego nie wiem. Tylko czy zdążyłeś wypełnić to wszystko, co było celem Twego przybycia tutaj, czy może nie za wcześnie nas opuściłeś. Jeżeli jednak tak miało być, to niech Twój duch tu, z nami jeszcze jakiś czas zostanie.
Wiem jak głęboka była Twoja mądrość, która z jednej strony dotykała finezyjnych zakamarków kultury, sztuki i nauki i innych dziedzin współczesnego świata, a z drugiej ocierała głęboko o wartości metafizyczne, o spostrzeżenia wyniesione z wnikliwej i czujnej obserwacji wszystkiego co było wokół. Ale to nie tylko to, dzisiaj dopiero to sobie uświadamiam, tak czuję, byłeś przybyszem z daleka, może gdzieś z konstelacji gwiezdnych, który tu w Droszkowie zatrzymał się na chwilę, na krótką chwilę, by teraz pójść dalej, gdzie, tego nie wiem. Tylko czy zdążyłeś wypełnić to wszystko, co było celem Twego przybycia tutaj, czy może nie za wcześnie nas opuściłeś. Jeżeli jednak tak miało być, to niech Twój duch tu, z nami jeszcze jakiś czas zostanie.
Włodka nie ma.
Czas Jego dobiegł kresu, Do wieczności dobiegł. Czas się dla Niego
zupełnie skończył.
Dla Włodka nie ma przed ani po. Wszystko dla Niego jest obecnie i
w tej uobecnionej kontemplacji ma wszystko co było i co nastanie. Ma w
posiadaniu wszystkie widoki, wszystkie rozmowy, wszystkie rzeczy, osiągnął
pełnie czasu ,
i jest teraz taki jak być powinien, jak każdy z nas być powinien.
Jest Jednym. My jeszcze jesteśmy zagubieni, On wie wszystko.
W drugim widzimy świat.
Dzięki drugiemu istniejemy.
Spotkanie utwierdza nasze racje, bez spojrzenia w drugiego nie ma
Świata.
Gdy drugi znika
Świat przestaje istnieć
To tylko dzięki drugiemu istniejemy.
Odchodzą ci którzy widzą Jedno.
Jeszcze ich garstka.
Do zobaczenia Włodku
Jacek Lutosławski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz